wtorek, 9 czerwca 2009

mój pozew

wysoki sądzie,

w związku z ogólną nagonką na wszelkich "piratów", która ostatnio przekracza wszystkie granice prosiłbym o rozpatrzenie mojego pozwu. jeżeli wszystkich mamy sądzić, więc tak róbmy. nie tylko tych co ściągają, udostępniają albo tworzą trackery. wpierw Pirate Bay, teraz SnowTigers. w dużym uproszczeniu trackery to serwery zawierające informację kto przechowuje u siebie jaki plik. i tak to działa. przechodzę do meritum, wysoki sądzie. jeżeli powyższy mechanizm działania trackera przełożymy na wyszukiwarkę to zasada jest podobna. wpisuje się to co się szuka, dodaje magiczne słowo w postaci nazwy serwera, co do którego mamy jakąś tam pewność, że szukana rzecz będzie na nim leżeć i klikamy szukaj. jak na jakieś stronie z torrentami, tylko bez tego magicznego słowa, bo już jesteśmy w magicznym miejscu. dla przykładu:
http://www.google.pl/search?hl=pl&safe=off&num=30&newwindow=1&q=the+gaslight+anthem+the+%2759+sound+mediafire&btnG=Szukaj&lr=
albo
http://www.google.pl/search?hl=pl&safe=off&num=30&newwindow=1&q=frank+turner+love+ire+song+mediafire&btnG=Szukaj&lr=
czyż pierwsze wyniki nie są bezpośrednimi odnośnikami do tych chronionych prawem autorskim płyt? znowu podobieństwo, tylko zamiast klikania w odnośnik "download torrent" możemy od razu kliknąć na interesującą nas treść. bez żadnych pośredników jakim jest klient torrentów.
w związku z powyższym wnoszę mój pozew przeciwko Google, które jest lepsze niż torrenty. daje od razu to czego szukamy, bez strachu, że nie ma nikogo kto udostępnia plik.

ku chwale ojczyzny!
grzegorz g.

ps. wysoki sądzie jeżeli nie da się nic zrobić z tym googlem, to chociaż proszę zaapelować do internautów aby nie chronili tych plików żadnym hasłem, gdyż jak się ściąga bezpośrednio właśnie z Google to potem mamy problem. wkurwiające to jest czasami, więc może coś w tym kierunku da się coś zrobić.

Brak komentarzy: