1. Rancid - Let The Dominoes Fall
bez wątpienia najlepsza dla mnie rzecz w muzyce 2009 r.
kolejne miejsca już bez numeracji. chciałem wybrać 10 płyt, ale nie dałem rady. dużo się działo..
_______________________________________
American Steel - Dear Friends And Gentle Hearts
_______________________
Cheap Girls - My Roaring 20s
________________________
Dear Landlord - Dream Homes
_____________________________
Drag The River - Bad At Breaking Up
____________
Fever Ray - S/T
___________________________________________
Future Of The Left - Travels With Myself And Another
_________________________
Juliette Lewis - Terra Incognito
______________________
Lucero - 1372 Overton Park
_____________________________________________
The Mighty Mighty Bosstones - Pin Points And Gin Joints
____________
NOFX - Coaster
_________________
P.O.S. - Never Better
____________________________
Polar Bear Club - Chasing Hamburg
________________
Red Collar - Pilgrim
_____________________________________
Stereotyperider - Songs in the Keys of F and U
____________________________
The Sounds - Crossing The Rubicon
_____________________
Tegan & Sara - Sainthood
_________________________________
Yesterday's Ring - Diamonds in the Ditch
na fali jakiejś nowej mody na pisanie, i ja założyłem piśmiennego bloga. będę tu pisał rożne rzeczy, pierdoły, absurdy, wariactwa, bluzgi, pierdy i czasem poważne rzeczy. ogólnie ble ble ble i trerefere. także jak mawiał trener Piechniczek: skończyła się szatnia – zaczęła się trawa. / październik 2008
niedziela, 27 grudnia 2009
piątek, 11 grudnia 2009
Fugazi - Waiting Room
I am a patient boy
I wait, I wait, I wait, I wait
My time is like water down a drain
Everybody's moving,
Everybody's moving,
Everybody's moving, moving, moving, moving
Please don't leave me to remain
In the waiting room
I don't want the news
I cannot use it
I don't want the news
I won't live by it
Sitting outside of town
Everybody's always down
Tell me why?
Because... they can't get up
Ahhh... Come on and get up
Come on and get up
But I don't sit idly by
Ahhh...
I'm planning a big surprise
I'm gonna fight for what I want to be
I won't make the same mistakes
Because I know
Because I know how much time that wastes
And Function
Function is the key
To the the waiting room
I don't want the news
I cannot use it
I don't want the news
I won't live by it
Sitting outside of town
Everybody's always down
Tell me why?
Because... they can't get up
Ahhh... Come on and get up
Up for the waiting room
Sitting in the waiting room
Ahhh...
Sitting in the waiting room
Ahhh...
Sitting in the waiting room
Ahhh...
Sitting in the waiting room
Ahhh...
Tell me why?
Because... they can't get up
piątek, 4 grudnia 2009
jak to w końcu jest
z tymi zwierzętami w kościele? do kolejnych poszukiwań z tym związanych skłonił mnie artykuł o o wirtualnych cmentarzach, a w zasadzie jedna wypowiedź, że zacytuje
i tak sobie myślę, że nawet budynki lub obiekty, a także drogi mają lepiej niż takie zwierzęta. zwierząt się nie chrzci, nie można ich pochować, na teren kościelny wejść nie mogą, i nawet duszy nie mają jak mówił nam katecheta w liceum albo podstawówce. jedynie jako potrawa mogą na coś liczyć, bo się ktoś pomodli nad talerzem. syf. a np miasto wybuduje drogę nową i co następuje? uroczyste otwarcie oraz, w sumie najważniejsze, jej poświęcenie czyli pokropienie pędzlem. albo nowa oczyszczalnia. miejsce do którego spływa cały syf z okolicy, w którym może być nawet i "pełna" prezerwatywa, w momencie zetknięcia się z świętą wodą staje się chyba w jakimś sensie święte, nie? tudzież inaczej, może jest to jakaś forma chrztu, bo zanurzenie albo polanie głowy jakoś nie różni się dla mnie z pokropieniem wodą. tak czy inaczej dla mnie to jest niezły absurd. tylko jakbym chciał takiego psa poświęcić raczej pewnie bym został wysłany do diabła. i tak to jest. wpierw doktryna, potem kasa, następnie człowiek, a po nim obiekty pionowe i poziome. na samym końcu ten zwierz. coś jest jednak na rzeczy i ja będę wierzył w teorie spiskową. może oprócz przekroczenia progu kościoła przez psa, totalny koniec wiąże się też z zetknięciem święconej wody z psią sierścią?
– Do Kościoła należy się poprzez ochrzczenie, a kotom czy psom nie udziela się tego sakramentu, więc, z całym szacunkiem dla zwierząt, chowanie ich na tych samych warunkach co ludzi prowadzi do sytuacji absurdalnej.
i tak sobie myślę, że nawet budynki lub obiekty, a także drogi mają lepiej niż takie zwierzęta. zwierząt się nie chrzci, nie można ich pochować, na teren kościelny wejść nie mogą, i nawet duszy nie mają jak mówił nam katecheta w liceum albo podstawówce. jedynie jako potrawa mogą na coś liczyć, bo się ktoś pomodli nad talerzem. syf. a np miasto wybuduje drogę nową i co następuje? uroczyste otwarcie oraz, w sumie najważniejsze, jej poświęcenie czyli pokropienie pędzlem. albo nowa oczyszczalnia. miejsce do którego spływa cały syf z okolicy, w którym może być nawet i "pełna" prezerwatywa, w momencie zetknięcia się z świętą wodą staje się chyba w jakimś sensie święte, nie? tudzież inaczej, może jest to jakaś forma chrztu, bo zanurzenie albo polanie głowy jakoś nie różni się dla mnie z pokropieniem wodą. tak czy inaczej dla mnie to jest niezły absurd. tylko jakbym chciał takiego psa poświęcić raczej pewnie bym został wysłany do diabła. i tak to jest. wpierw doktryna, potem kasa, następnie człowiek, a po nim obiekty pionowe i poziome. na samym końcu ten zwierz. coś jest jednak na rzeczy i ja będę wierzył w teorie spiskową. może oprócz przekroczenia progu kościoła przez psa, totalny koniec wiąże się też z zetknięciem święconej wody z psią sierścią?
Subskrybuj:
Posty (Atom)