niedziela, 5 października 2008

ornitologia

na pierwszy ogień idzie moje opowiadanie, które musiałem napisać na "koloniach" na których obecnie przebywam. sen taki naprawdę miałem. darz bór!

Jak zwykle nie mogłem wieczorem zasnąć. Tabletki za bardzo nie działają. W takich przypadkach podobno pomaga liczenie. Baranków, chmur, czegokolwiek. Ja zacząłem liczyć ptaki. Jeden, drugi, dziesiąty, sto pięćdziesiąty szósty. Jest! Jest upragniony sen! Zaczynam śnić. Sny moje niedawno osiągnęły górną granice absurdu, więc mogę spodziewać się różnych atrakcji, jakiś napięć, nieoczekiwanych zwrotów i tak popieprzonych akcji. W moich snach przynajmniej coś się dzieje. Zupełnie inaczej niż ostatnio w moim życiu. Jakże mogło być inaczej tym razem. Od liczenia, a także od malowania, przyśniły mi się ptaki. I to nie byle jakie! Piękna papuga Ara oraz sęp. Najprawdziwszy sęp! Ale sęp to rozumiem. Ten ptak prześladuje mnie od dawien dawna. Ale papuga? Fakt, miałem kiedyś papugi, w czasie jak chodziłem do podstawówki. Papugi Faliste. Pigi i Kermit, niebieska i zielona. Chyba więc przez to. W śnie tym mieszkałem na dużym osiedlu, w bloku z wielkiej płyty na 11 piętrze. Takie bloki też, jak sęp mnie prześladują. To 11 piętro też znaczące, gdyż jak mieszkałem w Moskwie, to właśnie na 11 piętrze. Wracając do snu to sęp i ara siedziały na balkonie i najwidoczniej chciały, żebym im otworzył drzwi balkonowe. Otworzyłem. Od razu wpadły do mieszkania. A ja kompletnie nie wiedziałem co mam z nimi zrobić. Jak się zachować, czym ich nakarmić. Przewertowałem neta. Patrze i myślę skąd ja wezmę padlinę do sępa. Nic myślę sobie, dam mu to co mam w lodowce, będzie musiał się dostosować, skoro wybrał moją chatę do zamieszkania. Dostał parówki sojowe. No o dziwo bardzo mu smakowały. Papuga dostała płatki i chyba też była zadowolona. Po nakarmieniu ich nie miałem pojęcia co dalej. Co dalej mam z nimi począć. Wymyśliłem, że wypuszczę je na „spacer”. Zobaczymy co się stanie. W sumie każde zwierze potrzebuje spaceru, nie? A takie te wielkie ptaki w mieszkaniu nie uświadczą. Otworzyłem drzwi balkonowe i wyleciały. przestrzeń dobrze im zrobi i może polecą do swojego domu. Bo skądś musiały się wziąć. Papuga od razu zleciała na trawę przed blokiem. Sęp poleciał sobie na plac zabaw. To co następnie zobaczyłem przeszło moje najśmielsze oczekiwania, i zarazem mnie przeraziło. Sęp, jak wylądował na tym placu, udawał zdechłego. A jak ktoś się do niego zbliżył od razu zrywał się na równe nogi, rozpościerał skrzydła i wydawał dziwne odgłosy! Obłęd! Nie mam pojęcia co przez to chciał pokazać i osiągnąć, co nim kierowało. Może zgrywa, może, co bardziej prawdopodobne, lubił straszyć. Ale z papugą było gorzej. Jak wylądowała na tej trawie ruszyła się ku kłębiącym się tam gołębi. Te od razu przystąpiły do ataku na nią. Zaczęły ją dziobać i przeganiać. A ona była bezbronna w tym skumulowanym ataku. Zacząłem krzyczeć, nawala w te pieprzone gołębie ziemniakami, które akurat miałem na balkonie. Nie pomagało. Gołębie były jak w transie! Wtedy zacząłem nawoływać sępa aby przybył z odsieczą i pogonił te durne ptaki. Ale on pogrążony był w tych swoich zabawo strachach. Z tej niemoc, że nic nie mogę zrobić, z krzykiem obudziłem się! Chwilę zajęło mi dojście do siebie o otrząśnięcie się z tego snu. Postanowiłem, że w celu ochłonięcia pójdę zapalić papierosa. W tym momencie, jak mijałem balkon, spostrzegłem tam sępa i papugę! Aaaaaaaaaa! Więc to nie był sen, myślę sobie. Niemożliwe! Pomyślałem co teraz? Wpuściłem je do środka i próbowałem się ogarnąć. Zająłem się ptakami. Wpierw je nakarmiłem, jak w śnie. Ale już ich nie wypuściłem. Postanowiłem im zrobić szkolenie, aby nie dopuścić do podobnej ze snu sytuacji. I dalej nie dowierzałem w to co się dzieje! Zacząłem tłumaczyć sępowi, że takie zabawy, jakie on chce być może robić nie są dobre i lepiej żeby całą energię spożytkował w chronienie i obronę papugi. Rozrysowałem to, pokazywałem to, a on tylko przekrzywiał ten swój łeb. W pewnym momencie zawrzeszczał, więc uznałem to za znak, że chyba zrozumiał. Z papugą było łatwiej. Nakazałem jej unikać tych cholernych gołębi, które chyba nie potrafią uznać, że ktoś jest od nich inny i się wyróżnia. Zupełnie jak w świecie ludzi. Po skończonym wykładzie nawet odpowiedziała mi „OK!”. Postanowiłem przeprowadzić sprawdzian i wypuścić je na dwór. Ku mojemu zdziwieniu wszystko przebiegało jak należy, jak je uczyłem! Sęp odpuścił sobie straszenie i zajął się obroną papugi. Papuga od razu uzyskała respekt na dzielni, jak mawiają, gdyż z taką ochroną nikt jest nie jest w stanie zaczepić. A ja uczę się z nimi żyć. Wzajemnie się poznajemy. Oglądamy razem TV, gdzie jak poleci zespół FEEL, albo pokaże się Krzysztof Ibisz wszyscy razem robimy gromkie „bleeeeeeeeeee!”. Uwielbiają moją muzykę, której słucham i czasami nawet do niej tańczą. A przy ostrzejszej to pogują! Świetny widok, dwa pogujące ptaki! Jest chyba nam dobrze i się rozumiemy, tylko sąsiedzi dziwnie się patrzą na tą naszą „rodzinkę”. Ale czy to pierwszy raz? Mamy ich gdzieś!

1 komentarz:

maciek z warszawy pisze...

brak mi slow

moje zycie juz nigdy nei bedzie takie samo