wtorek, 2 grudnia 2008

nad przepaścią

przed siebie prerią. jałowy krajobraz. nic się nie dzieje. monotonia. ale do przodu. człowiek idzie przed siebie. trudno w takich warunkach to robić. i to samemu. iść samemu po zupełnie płaskim, nudnym krajobrazie. zdany tylko na siebie. nie można dać sobie z tym spokoju, bo to pewna śmierć. sępy już nad tobą krążą. idziesz i zadajesz sobie pytania. ale żadnych odpowiedzi. w takich warunkach mózg nie pracuje zbyt dobrze. a przed sobą nie widzisz nic. płaski horyzont, nic nie czeka na ciebie. nie masz zbyt dużych nadziei. idziesz już dość długo, a nic się nie przytrafiło. zmęczenie coraz bardziej dopada, nie ma siły, a trzeba iść. ale ile jeszcze? czasem coś widać, ale to nie w tym przypadku. tu nic nie widać, nie ma żadnych zmian, wszystko płaskie i jałowe. ale wszystko co ma początek ma też i koniec. koniec drogi. przed tobą przepaść. staje się przed nią jak na rozdrożu dróg. pytania przelatują przez głowę. co teraz? czy się cofać? ale po przebytej drodze nie masz najmniejszej ochoty się cofać. nie chcesz jej jeszcze raz przeżywać. ta opcja odpada. no way! ale co dalej? skoczyć i próbować latać. może się uda? ale jeżeli się nie uda i spadniesz? jesteś w sumie na to przygotowany. ale może nie robić sobie żadnych nadziei..

Brak komentarzy: