wtorek, 9 grudnia 2008

piekło / raj* na ziemi

"gdy biegniesz wolno prawdopodobieństwo odebrania ci piłki automatycznie wzrasta, a wtedy to biegniesz już od dupy strony" jak mawiał trener Piechniczek. teraz wszyscy biegają szybciej. w zasadzie wszystko jest szybsze. żarcie, kasa, komputer, samochód, internet, boks i ból pleców. kiedyś ludzie boksowali się wolnej, a teraz ciach pach i np. nasz Andrew pada. ledwo wychodzą na ring, zamieszanie, seria ciosów, mija 10 sekund i koniec walki. a kiedyś to oni wychodzili, sprawdzali się, wyczuwali, potem odpoczynek, parę ciosów i znowu time out. a potem się tak muskali, aż od tego odpoczynku któryś padł. tak samo z plecami. pomijając to, "że plecki się same nie zrobią", jak mawiał trener Popek, to te plecy też człowieka szybciej zaczynają boleć. nasze babcie narzekały na plecy w wieku 70 lat, nasi ojcowie w wieku 50, a ja w wieku niespełna 30 lat już odczuwam to. znak naszych czasów. szybko bolące plecy. święta np. też zaczynają się już wcześniej, niż kiedyś. koniec października / listopad. już mamy choinki, bombki i mikołaja w kolorze tego co on reklamuje. podobno młodzież szybciej dojrzewa. zresztą obserwując współczesne nastolatki nafaszerowane nafaszerowanymi, notabene szybko, kurczakami i wyglądające jak zdrowe 20-tki to nie podobno tylko chyba raczej. każdy i wszystko ulega temu przyspieszeniu. każda rzecz, każdy drobiazg, każdy szczegół. i w zasadzie każdy, czy chcąc czy nie chcąc, w tym uczestniczy. każdemu się na pewno zdarzyło chcieć coś przyspieszyć, albo liczyć, że to szybko się zdarzy bądź minie. tylko z tej "szybkości" nie wynika często nic dobrego. ta szybkość leży blisko impulsu, a pod jego wpływem nie zawsze powstają dobre pomysły. dlatego nie raz trzeba zwolnić, być cierpliwym, odczekać lub po prostu przystanąć i się zastanowić. to lepsze, niż ta do niczego prowadząca szybkość. i tak każdego czeka to samo. rodzisz się, żyjesz, umierasz. to wszystko co wiemy. i to jest bardzo niesprawiedliwe, że nikt nikogo nie informuje po co to wszystko? po co się rodzisz, bawisz się, uczysz się, pracujesz, jesz, nie raz się męczysz. jaki wogóle jest tego sens, skoro i tak nie ma nic po życiu. jestem ciekaw czy kiedykolwiek sie o tym dowiemy. szczerze wątpie, ale chętnie bym się spotkał z szefem tego całego bajzlu i przejżał umowę. i pewnie jak w każdej umowie, jest tysiąc słów bełkotu pogrupowanego w punkty. no i nieśmiertelny mały druczek plus jakieś haczyki. zawsze jest tak samo. tylko nie raz jest jakieś rozwiązanie. niekoniecznie problemu całego, ale jakieś zaakcentowanie, że się nie podoba. np. pojedziesz na wczasy do dajmy na to Egiptu, lub czegokolwiek, nawet może to być ośrodek wczasowy "śnieżnoszara mewa" nad jeziorem egipskim, bądź "piramida" koło Białej Podlaskiej. nieważne. ważne jest to, że przeglądając folder coś ci wpada w oko i to wybierasz. jedziesz na miejsce i, jak to piszą, okazuje się, że zamiast hotelu pięciogwiazdkowego masz wagon drewniany sypialny na bocznicy w Lęborku, a do morza zamiast tylko przejść koło basenu i już nad nim jesteś, to musisz wsiąść do samochodu i będziesz za godzinę. wtedy możesz to zareklamować, zgłośić sprawę do jakiegoś rzecznika, że warunki na miejscu nie zgadzały się z tym co zostało zaprezentowane w folderze. i to ma jakiś sens. w dodatku ma taki sens, że masz do dupy takie wakacje, i spadasz stamtąd w bardziej sprzyjające warunki. a tu? nie dość, że nie mogę nic reklamować to jeszcze nie za bardzo ma sens spadanie gdzieś, bo nie o to tu chodzi. ciekaw jestem czy to ja źle wybrałem, czy folder kłamał..

* niepotrzebne skreślić

ps. czasem wydaje mi się, że tym szefem tego bajzlu jest ZUS i to on rządzi całym naszym serialem pt. życie. i to też by miało jakiś sens..

Brak komentarzy: