poniedziałek, 22 grudnia 2008

syf

syf jest syfem i takim pozostanie. nic tego zmienić nie może. mimo, że się chce bądź się chciało. i nie ważne jest to w sumie co robisz, syf jest silniejszy od ciebie. jak taki kurz na przykład, który wejdzie wszędzie i trudno się go pozbyć. albo jak się czasem wszystko zamiatało pod dywan. z człowiekiem jest tak samo. kurz zalega wszędzie, a zamiecione pod dywan brudy już się tam nie mieszczą. kiedyś to musi wyjść. nie ma reguły. jest tak po prostu, że to co nieposprzątane zemści się na tobie. w najbardziej nieoczekiwanej chwili. w sumie to już taka jest złośliwość wszystkiego, że psuje się w chwili kiedy wogóle się tego nie spodziewasz i nie jesteś na to przygotowany. syfy są różne, i postępować z nimi też trzeba różnie. i nie wolno ich zamiatać. ma to coś z bomby zegarowej. tyka, tyka i czeka na najlepszy moment aby eksplodować. i tylko sprzątający jest winien swoich zaniedbań, że zamiatał, sprzątał z wierzchu, a nie całościowo. tu się nie da wszystkiego wywieść na wysypisko, bądź, jak robią różne durnie, wyrzucić w lesie. samemu trzeba posprzątać, posegregować, uporać się z tym. tylko jak się zabierasz za posprzątanie tego, nie raz może być za późno. ruszysz to a powstanie taki ferment, że uporanie się z tym zajmie ci dużo więcej niż się spodziewałeś. też może się okazać, że to co myślałeś, iż jest do posprzątania okaże się najzwyklejszym w świecie wysypiskiem. uprzątniecie wysypiska wymaga dużo więcej nakładów sił. wszystko dookoła jest skażone i trzeba to odkazić. wtedy sam tego zrobić nie podołasz. tzn. ty musisz sam to posprzątać, ale raczej z odkażaniem ziemi sam sobie nie poradzisz. tu już jest pole popisu dla specjalistów. i wtedy zaczynają się prawdziwe schody. powstają konflikty, nieporozumienia i wzajemne pretensje. pogodzenie tych niby podobnych rzeczy staje się bardzo trudne. co chwila dopada cie rezygnacja. dzień przerwy w sprzątaniu, jak to bywa wszędzie i jest to jakaś reguła, powoduje nawałnice na drugi dzień. te śmieci ewoluują w czasie do wrażenia jakiś demonów. gdy się nimi człowiek nie zajmuje, odpuszcza, robi przerwę, stara się nie pamiętać podczas swoistego urlopu one po powrocie atakują ze zdwojoną siłą. jakby się rozmnażały i gdy pojawiasz się by znowu sprzątać wydaje ci się, że jest ich więcej i bardziej są agresywne. jest to taka na chwile obecną niekończąca się opowieść.

Brak komentarzy: