na fali jakiejś nowej mody na pisanie, i ja założyłem piśmiennego bloga. będę tu pisał rożne rzeczy, pierdoły, absurdy, wariactwa, bluzgi, pierdy i czasem poważne rzeczy. ogólnie ble ble ble i trerefere. także jak mawiał trener Piechniczek: skończyła się szatnia – zaczęła się trawa. / październik 2008
sobota, 14 lutego 2009
M.I.A. - Kala
strasznie oczojebna okładka, nie? jaram się tą płytą coraz bardziej, z każdą rzeczą, którą przy niej robię. dzisiaj słuchając jej na rowerze miałem ochotę jeździć slalomem między ludźmi i kopać ich po dupach. dobrze się jej słucha jadąc samochodem. wtedy to człowiekiem buja i zamienia się trochę w gibającego murzyna, który najchętniej by stanął na czerwonym świetle i napierdalał kierownicą w prawo i w lewo pod rytm. nawet siedząc w fotelu, z nóżkami na pufce jak dziadzia, chce się bujać. dobrą robotę numery z tej płyty zrobiły w "slumdogu", czyniąc ten film jeszcze lepszym. na tej płycie występują nawet wkurwione karły! czego chcieć więcej?
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz