sobota, 14 lutego 2009

walentynki kurwa!

znowu będzie o dzisiejszych czasach, gdzie wszystko jest na sprzedaż, nawet najbardziej intymne i prywatne rzeczy. ale co zrobić, gdy ludzie dostają przykład nawet z tzw. góry. od kilku tygodni trwa miłosna opera z miłosnymi przypadkami i perturbacjami naszego wielkiego złotoustego byłego premiera Kazia M. a w dniu dzisiejszym prawie każdy gada o miłości. całe te walentynki osiągnęły w tym roku formę zbliżoną do przedświątecznej gorączki. witryny sklepowe od 2 tygodni straszą czerwonymi sercami, pięknymi hasełkami i czerwonym kolorem. ogólnie miłosne szaleństwo i nawet na mojej stronie startowej google.pl jedno o przybrało charakter serca, a na nim dwa ptaszki, chyba w miłosnym ptasim uścisku. po mieście latają typy z kwiatami jeszcze w papierach, a w salonie Plusa rozdają jebitnie czerwone serco-bryloczki czy jak to się tam pisze. za to dziewczęta dumnie wypięte u boku swoich mężczyzn prezentują prosty przekaz: patrzcie! mój facet mnie kocha! mi się to trochę z jednym kojarzy, jak już wspominałem, miłość na sprzedaż. a od tego już blisko do wiadomo czego. ale dzisiaj chyba najbardziej "romantyczną" rzeczą jest ślub. wziąć ślub w walentynki! czy to nie jest totalnie romantyczne? biała długa limuzyna, spod rejestracji nowożeńcy przebija się ta fachowa, zaczynająca się na CZN, a całości dopełniają olbrzymie złote skrzyżowane obrączki na masce samochodu. trzeba być twardym i mieć złote zęby żeby dać radę wytańczyć taki ślub. w dodatku w walentynki. ja wymiękam, ale gdybym miał świnie (takie zwierzę, żeby nie było niedomówień, różowe w dodatku) poszedłbym z nią do kina. myślę, że łapalibyśmy się w konwencji. amore mio!

ps. http://tiny.pl/vv6v - czad! ale w tym centrum jest podobno nawet kaplica, więc chyba mnie to nie dziwi..

Brak komentarzy: