jest sprawa:
Pies Kuba jest rudym, zabawnym, małym psem wielorasowym. Niestety, ma 11
lat.
Wczoraj do lecznicy przyprowadziła go starsza pani - uśpić, oczywiście.
Podobno sytuacja osobista nie pozwala go trzymać (wszystkie kataklizmy
świata spadły na jedną rodzinę, nie oceniam, ale brzmi mało
prawdopodobnie).
Pani płakała i powtarzała w kółko: niech pan to zrobi, panie doktorze, ja
pana błagam.
W tamtej lecznicy nie przeprowadzają eutanazji na życzenie.
Odroczenie wyroku: tydzień.
Mam wszystkie namiary (dziś dzwoniłam, pies żyje), szukam mu chociaż domu
tymczasowego, zapłacę za karmę, jak długo będzie trzeba.
Może znacie kogoś, kto mógłby mi pomóc?
Te wielkie, wystraszone oczy łypiące na mnie spod krzesła.
Wciąż je widzę.
Wiem, że takiego psich i kocich tragedii jest mnóstwo naokoło, ale niektóre
zwierzęta mają więcej szczęścia niż inne. Może Kubie też się uda.
Monika 608365158
L I N K
na fali jakiejś nowej mody na pisanie, i ja założyłem piśmiennego bloga. będę tu pisał rożne rzeczy, pierdoły, absurdy, wariactwa, bluzgi, pierdy i czasem poważne rzeczy. ogólnie ble ble ble i trerefere. także jak mawiał trener Piechniczek: skończyła się szatnia – zaczęła się trawa. / październik 2008
piątek, 26 lutego 2010
środa, 24 lutego 2010
Chatroulette!
zostałem fanem strony Chatroulette!. użytkownikiem namiętnym raczej nie będę, ale jej fenomen odkryłem dopiero dzisiaj. ogólnie zasada jest taka, łączysz się z losowo wybranymi ludźmi. tutaj trochę o tym pisałem. dzisiaj postanowiłem przeprowadzić tam akcję czyli na chwilę stać się wariatem. nie było to trudne w moim przypadku. szybko obmyśliłem plan i postanowiłem zostać ninja! odpaliłem program do robienia screenshotów, przećwiczyłem kombinację klawiszy i odpaliłem Chatroulette!
początki wszędzie bywają trudne, no i od razu musiałem trafić na jakiegoś zwyrola, który przeprowadzał klasyczne bicie niemca po kasku. jak to się mówi - pierwsze koty za płoty, no ale ja musiałem trafić na psa.
pies ogólnie fajny, ale ja potrzebowałem reakcji. tym razem trafiłem na typów z Bejrutu, więc oni raczej nie byli zdziwieni moim wyglądem. dla nich to normalne chyba.
zamaskowany typ, jak połowa półwyspu arabskiego chodzi ubrana. dziewczyny też nie były zaskoczone, wręcz podobało im się.
już się zastanawiałem czy mam odpowiedni imidż, i byłem zawiedziony, że nikt nie reaguje odpowiednio, ale udało się!
potem ktoś mnie nazwał więc postanowiłem dodać jakiś arabski element do mojego imidżu. pasował by kałach, ale nie mam i po takiej prezentacji pewnie bym się musiał zacząć obawiać wycieczki do guantanamo. ale pod ręką była butelka, więc długo nie namyślając się postawiłem sobie ją na głowie. i tak zaczęła się zabawa obustronna.
żarty skończyły się jak butelkę wymieniłem na ruską ozdobną miskę. widać malowane kwiatki i kominiarka budzą respekt!
i potrafią przerwać jedzenie!
ale jak pojawił się taki kozak, gringo from mexico, co się zaśmiał
postanowiłem coś zmienić w imidżu. niewiele to dało bo dalej dostarczałem rozrywki, zamiast przerażać.
no nic, koniem i koroną, jako terror king nic nie zdziałam. w dodatku coraz trudniej się połączyć. ale ja tam jeszcze wrócę!
akcja!
początki wszędzie bywają trudne, no i od razu musiałem trafić na jakiegoś zwyrola, który przeprowadzał klasyczne bicie niemca po kasku. jak to się mówi - pierwsze koty za płoty, no ale ja musiałem trafić na psa.
pies ogólnie fajny, ale ja potrzebowałem reakcji. tym razem trafiłem na typów z Bejrutu, więc oni raczej nie byli zdziwieni moim wyglądem. dla nich to normalne chyba.
zamaskowany typ, jak połowa półwyspu arabskiego chodzi ubrana. dziewczyny też nie były zaskoczone, wręcz podobało im się.
już się zastanawiałem czy mam odpowiedni imidż, i byłem zawiedziony, że nikt nie reaguje odpowiednio, ale udało się!
potem ktoś mnie nazwał więc postanowiłem dodać jakiś arabski element do mojego imidżu. pasował by kałach, ale nie mam i po takiej prezentacji pewnie bym się musiał zacząć obawiać wycieczki do guantanamo. ale pod ręką była butelka, więc długo nie namyślając się postawiłem sobie ją na głowie. i tak zaczęła się zabawa obustronna.
żarty skończyły się jak butelkę wymieniłem na ruską ozdobną miskę. widać malowane kwiatki i kominiarka budzą respekt!
i potrafią przerwać jedzenie!
ale jak pojawił się taki kozak, gringo from mexico, co się zaśmiał
postanowiłem coś zmienić w imidżu. niewiele to dało bo dalej dostarczałem rozrywki, zamiast przerażać.
no nic, koniem i koroną, jako terror king nic nie zdziałam. w dodatku coraz trudniej się połączyć. ale ja tam jeszcze wrócę!
akcja!
Subskrybuj:
Posty (Atom)