początki wszędzie bywają trudne, no i od razu musiałem trafić na jakiegoś zwyrola, który przeprowadzał klasyczne bicie niemca po kasku. jak to się mówi - pierwsze koty za płoty, no ale ja musiałem trafić na psa.

pies ogólnie fajny, ale ja potrzebowałem reakcji. tym razem trafiłem na typów z Bejrutu, więc oni raczej nie byli zdziwieni moim wyglądem. dla nich to normalne chyba.

zamaskowany typ, jak połowa półwyspu arabskiego chodzi ubrana. dziewczyny też nie były zaskoczone, wręcz podobało im się.

już się zastanawiałem czy mam odpowiedni imidż, i byłem zawiedziony, że nikt nie reaguje odpowiednio, ale udało się!

potem ktoś mnie nazwał



żarty skończyły się jak butelkę wymieniłem na ruską ozdobną miskę. widać malowane kwiatki i kominiarka budzą respekt!


i potrafią przerwać jedzenie!

ale jak pojawił się taki kozak, gringo from mexico, co się zaśmiał

postanowiłem coś zmienić w imidżu. niewiele to dało bo dalej dostarczałem rozrywki, zamiast przerażać.


no nic, koniem i koroną, jako terror king nic nie zdziałam. w dodatku coraz trudniej się połączyć. ale ja tam jeszcze wrócę!
akcja!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz