jest sprawa:
Pies Kuba jest rudym, zabawnym, małym psem wielorasowym. Niestety, ma 11
lat.
Wczoraj do lecznicy przyprowadziła go starsza pani - uśpić, oczywiście.
Podobno sytuacja osobista nie pozwala go trzymać (wszystkie kataklizmy
świata spadły na jedną rodzinę, nie oceniam, ale brzmi mało
prawdopodobnie).
Pani płakała i powtarzała w kółko: niech pan to zrobi, panie doktorze, ja
pana błagam.
W tamtej lecznicy nie przeprowadzają eutanazji na życzenie.
Odroczenie wyroku: tydzień.
Mam wszystkie namiary (dziś dzwoniłam, pies żyje), szukam mu chociaż domu
tymczasowego, zapłacę za karmę, jak długo będzie trzeba.
Może znacie kogoś, kto mógłby mi pomóc?
Te wielkie, wystraszone oczy łypiące na mnie spod krzesła.
Wciąż je widzę.
Wiem, że takiego psich i kocich tragedii jest mnóstwo naokoło, ale niektóre
zwierzęta mają więcej szczęścia niż inne. Może Kubie też się uda.
Monika 608365158
L I N K
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz