poniedziałek, 13 października 2008

Bydgoszcz vs. Toruń

raczej wiadomo, że nie lubię Torunia. mimo, że mieszkałem tam ok. 11 lat. mimo też tego, że nie chciałem się wyprowadzać. a wyprowadzać się nie chciałem, bo żal mi było zostawiać znajomych. we wrześniu i teraz, wczoraj w niedzielę utwierdziłem się już na amen, że Toruń to prowincja. parkowałem samochód już w wielu miejscach. w podejrzanych strasznych dzielnicach. w mniej podejrzanych, ale na uboczu i ciemnych. na wielkich, będącymi jednocześnie doskonałymi anonimowymi miejscami, parkingach. ale za to na takim mniejszym, gdzie bym się tego nie spodziewał zajebali mi antenę do cb-radia. w Toruniu oczywiście! ja wiedziałem zawsze, że tam cywilizacja i normalne zachowanie zostały gdzieś uwięzione pod murami i cegłami starówki. właśnie co do starówki. w niedzielę byłem tam o 8 rano. z racji tego, że wszystko pozamykane, czasu dużo, a na ulicach tylko ludzie na porannych spacerach z psami, sprzątacze i typy którym się nie udało dotrzeć do celu i zasypiali w jakiś wnękach do drzwi sklepowych lub na ławkach, pozwiedzałem sobie tą starówkę. a swoją drogą zajebiste jest takie zwiedzanie o godz 8, jak turyści jeszcze pochowania w hotelach są. w sumie nigdy jej tak nie zwiedzałem jakoś szczególnie, bo zawsze ona była, zawsze wiedziałem, że jest i zawsze gdzieś po niej przechodziłem lub lazłem. teraz była okazja, gdyż nie było wogóle turystów. wszystko udało się w ciągu 20 min zwiedzić. i to potwierdza też prowincjonalność tego miasta. miasta które lansuje swoją, tak na marginesie to bardzo ładną, starówkę na swój główny punkt zaczepny dla turystów, która można w sumie w ciągu godziny zwiedzić i pocykać foty do albumu_z_wakacji. tyle czasu zajmie to takiemu standardowemu turyście. im większy poziom zaawansowania tym więcej czasu potrzeba, ale nie wierzę, że taki np. ekspert w tej dziedzinie będzie potrzebował więcej niż 6 godz [w dzisiejszych czasach to wszystko przyspiesza, nawet ostatnio stwierdziliśmy, podczas transmisji z jakiejś gali boksu, że kiedyś to wolniej boksowali się, więc turyści też szybciej zwiedzają]. ja znalazłem jedną ciekawą rzecz - na dużym balkonie w kamienicy na rynku nowomiejskim w centralnym punkcie tegoż balkonu wisiało zajebiście wielkie poroże jelenia! teraz jedyne czego zazdroszczę Toruniowi to bulwar. jest dość zajebisty. nie jest może jakieś wymyśle miejsce, a jedynie miejsce. ale właśnie rzeka razem z bulwarem stanową miejsce tak zajebiste i praktyczne, gdzie można przespacerować się, pojeździć rowerem, poleżeć, piknik odjebać albo poprostu popić, tudzież poopalać się lub po prostu posiedzieć. a reszta Torunia to bloki. bloki, bloki i jeszcze raz bloki. nawet tam nie ma żadnego przedmieścia z prawdziwego stworzenia. same bloki. i ludzie, którym bliżej do Azji niż do Europy (ktoś kiedyś powiedział, że po prawej stronie Wisły to Azja i coś w tym jest). studiować teraz może każdy i wieczorami starówka żyje, ale w większości to wygląda na nachlanie się, naćpanie i wjebanie na końcu kebaba. a na osiedlach to już wogóle tragedia. a wiadomo na miasto składa się całość i nie można ograniczać się tylko do starówki i bulwaru. zresztą odkryłem jeszcze, że każde miasto ze starówką ma w sobie coś z festynu. zdjęcie z misiem, osiołkiem, Kopernikiem lub Neptunkiem. oscypki i ciupagi z termometrem, pierniki i chuj wiec o jeszcze. zresztą chyba każde miasto próbuje przyciągnąć turystów na swój sposób różnej maści festynami. i tu dochodzimy do Bydgoszczy. niestety lub stety. w ciągu tego roku promocja miasta była tutaj rozwinięta w różnych kierunkach. totalny misz masz! zamiast się skupić na czymś co już istnieje, i iść w ten deseń to panie i panowie od promocji wolą kasę przeznaczyć na dofinansowanie kręcenia odcinka jakiegoś wątpliwej jakości serialu w Bydgoszczy, lub robią zlot miłośników m jak mroczki! a można się skupić np na sporcie! bo tutaj jest potencjał miejsc do takich wydarzeń. stadion Zawiszy i Polonii, kajakarstwo, hala Łuczniczki itp. ale "kochany" prezydent miasta Bydgoszcz woli stawiać na promocje, które z miasta robią prowincję. i niestety taka jest też i Bydgoszcz. nic się tu nie dzieje, a ludzi zamiast przybywać to ubywa. w dzień wolny na rynku bądź głównej ulicy miasta przewija się tyle ludzi, co w pobliskim Koronowie. nie ma nawet na kim oka zawiesić. ludzie totalnie szarzy. w nocy jest gorzej, bo prędzej można wpierdal obskoczyć, niż zobaczyć np grupkę rozradowanych ludzi, którzy idą sobie miastem w celu szukania normalnych wieczornych rozrywek, jakie takiej wielkości miasto powinno dawać. a role ulic i ich usługowych celów przejęły centra handlowe, gdzie właśnie większość ludzi spędza wolny czas i które w sumie mają więcej do zaoferowania niż właśnie centrum. ale i tak kocham to miasto za całokształt, na który się składa centrum to prawdziwe serce i te mniejsze handlowe, mały bulwar, parki i zabudowa, osiedla i okolice, Myślęcinek i okoliczne lasy. człowiek otwarty, jak sobie dobrze zorganizuje czas, może go tu spędzić bardziej twórczo i konstruktywnie niż ograniczony do starówki i bulwaru w Toruniu. tylko jest jedno ale - trzeba poznać Bydgoszcz, bo tylko poznanie tego miasta daje zauważyć ten całokształt składający się na miasto i poznanie pozwali wykorzystać jego potencjał. poznałem te dwa miasta bardzo dobrze i wydaje mi się, że wiem co pisze, pisząc właśnie o tym, że Bydgoszcz jest lepsza od Torunia. a prawda jest taka też, że te dwa miasta powinny się wzajemnie uzupełniać, a nie walczyć ze sobą, co widać teraz na przykładzie starań Torunia aby u nich także powstało lotnisko. tylko po co?

Brak komentarzy: