wtorek, 21 października 2008

kulturalno - oświatowy

jest sobie typ. dajmy mu na imie Stefan. a to bedzie film o Stefanie. życie Stefana jest teraz wolne od wszystkiego. robi co chce. Nic go nie obowiązuje. parę ujęć. bulwar, rzeka, poranek, słońce przebija się przez mgłę. Stefan siedzi nad rzeka, na jednym ze stopni bulwaru. pali papierosa i przez caly czas palenia tegoż peta gapi się na mewę. 5 min łącznie. potem na 5 min zawiesza się na jakimś obiekcie po drugiej stronie rzeki. potem na innym, i jeszcze innym. znowu pet, mewa, 5 min. a kamera cały czas kreci ujęcia jego oczami. i tak cały czas. tylko widoki by się zmieniały i sceneria. film o paleniu fajek i widokach. no i czasami pojawiałyby się myśli Stefana,wypowiadane przez narratora. do tego cały film jakaś refleksyjna muzyka, która zmusza do myślenia. żadnego napierdolu, Stefan się nie denerwuje, jest spokojny. a jak już się zdenerwuje to wystarczy akordeon. parę szarpnięć nim. i to cały film. nic więcej. wyobraźcie siebie go. nie byłby nudny? jasne, że byłby! tylko dla autora scenariusza, i może, ale to duże może, dla reżysera nie byłby. totalna nuda. ale mogłoby się zdarzyć, iż film ten okazałby się hitem. "pokazuje nasze życie", "jest taki prawdziwy", "nostalgiczny obraz bla bla bla bla" i "bla bla bla w ten deseń". a może, jak mawiał pan Paweł Jumper (szacunek!) rzeczywiście autorzy celowo zrobili najnudniejszy film świata, i nie spodziewanie, bo nie było to ich zamierzeniem żeby wyszydzić ludzi, mają teraz dobrą komedię. albo pozują, że rzeczywiście takie ich było zamierzenie. i ogólnie mnie się tak wydaje, że z całą tą sztuką jest tak jak z tym filmem. inne zamierzenie, inny odbiór, i to albo albo. ja z tej sztuki to nie kumam większości. ale za to odkryłem mały znak czasu. pomyślałem wczoraj żeby nosić kartkę i długopis, bo nie raz coś wpadnie do głowy. no i zapomniałem o tym, ale jak sobie przypomniałem to po chwili, coś tam zajarzyło i przypomniałem sobie, iż w moim telefonie jest word, który może mi zastąpić kartkę i długopis. i jeszcze można przerzucić to na kompa. nic nie jest w dzisiejszych czasach niemożliwe! taki mały znak czasu. duży będzie jak wreszcie wynajdą teleportację.

1 komentarz:

maciek z warszawy pisze...

historia o filmie przypomniala mi jak kiedys pod koniec podstawowki chcialem wymyslac gry komputerowe i mialem taki pomysl , zeby zrobic symulacje normalnego zycia , tak jak byl doom , quake itd tylko , ze jesz , myjesz zeby , idziesz na spacer itd, tylko wydawalo mi sie to strasznie nudne wlasnie i dlatageo bez szans na powodzenie.
strasznie sie wkurwilem jak kilka lat pozniej ktos wymyslil the sims.
wiec wiesz, krec film , bo xeroboje czyhaja