na fali jakiejś nowej mody na pisanie, i ja założyłem piśmiennego bloga. będę tu pisał rożne rzeczy, pierdoły, absurdy, wariactwa, bluzgi, pierdy i czasem poważne rzeczy. ogólnie ble ble ble i trerefere. także jak mawiał trener Piechniczek: skończyła się szatnia – zaczęła się trawa. / październik 2008
poniedziałek, 29 grudnia 2008
duch
piątek, 26 grudnia 2008
dywan milczenia
- stary! czaisz, ja mam lęk wysokości, nie? więc czuje się jak bym był na takim pierdolonym wiszącym mostem, drewnianym gdzieś nad jakimś wysokim na sto chujów wąwozem. tak więc ja pośrodku tego mostu jestem, a na każdym z początków tego mostu stoją takie demony menele i trzęsą tym pierdolonym mostem! w dodatku rzucają we mnie kamieniami! i weź się tu utrzymaj. dodam jeszcze, że na dole wąwozu sterczy wypięta w moją stronę dupa, ale taka jak z analnych produkcji rodem ze słonecznej Kalifornii! i tym demonom zależy, żebym ja się zjebał do tej dupy. tak się czuje.
i właśnie ostatnie dni dla Johnnego były takim kurczowym trzymaniem się tego mostu. robił uniki, stał na ugiętych nogach, starał się nie myśleć o lęku wysokości. walczył. lecz pewnego dnia zaczął wątpić w coś, co do tej pory było dla niego oczywiste. codzień podczas tej walki wątpliwości robiły się większe. tylko nie chodziło tu o wątpliwości dotyczące jako takiej walki, lecz rzeczy, które się na nią składały. wątpliwości rodzą niepewność, a niepewność osłabia w walce. i tak pewnego poranka Johnny tak się zagubił, że dopuścił do tego, aby demony zbliżyły się do niego na wyciągnięcie dłoni. jego sytuacja sytuacja stała się nagle tragiczna. upadł. a sekundant zaczął odliczać. 10.. Johnny pomyślał, że już to przerabiał. wtedy bał się. teraz jedyną wspólną rzeczą jest ten nierówny oddech, kiedy uświadamia się sobie, że już jest koniec. 9.. to odliczanie długo trwa, a on się zaczął powoli oswajać się z tym wszystkim. oddech wyrównywał się, a ciało rozluźniało się. chce się zasnąć, ale coś nie daje. 8.. wszystko zaczyna wolno płynąć, łącznie z myślami, które jeszcze niedawno pędziły po głowie z prędkością światła. przypomina to samolot, który wylatuje na patrol, a po wylądowaniu udaje się powoli do hangaru. 7.. wtedy, za pierwszym razem, coś w nim umarło. z tego być może powodu, teraz jest mu łatwiej przełknąć gorycz porażki. 6.. przestaje się przejmować. zresztą już wcześniej ktoś mu powiedział, że wieje od niego chłód emocjonalny, a także, że jest górą lodową. może i chciałby to jeszcze przemyśleć, ale i to staje się dla niego nieistotne. 5.. jego oczy powoli robiły się takie, że nawet on się ich bał. koniec się zbliżał, a on jeszcze raz starał się w myślach przebrnąć przez ścieżkę, która przyprowadziła go na ten most i wpędziła w pułapkę. nie mógł odkryć nic nowego. początek też niewiele mówił. 4.. wszystko było gotowe i on też był gotów. sam nie wiedział czy to on podjął tą decyzję, ale przekonał się, że jest jedyną słuszną. innych nie ma, nie ma żadnych alternatywnych podpowiedzi, znaków, czegokolwiek. 3.. 2.. 1.. i chuj, nic się nie dzieje. Johnny nie wie co ma myśleć. ostatnio czuje się jak duch, więc może dlatego? może los po raz kolejny chciał zrobić go w chuja? znowu pytania i nie ma odpowiedzi. a nie tak miało być. demony odeszły na bezpieczną odległość, aby Johnny mógł się podnieść. ale on nie chciał. zaczął wykrzykiwać:
- wy głupie chuje! wracajcie i skończcie to co spierdoliliście!
- jebał cię pies! - odburknął jeden
- będziesz się męczył i chuj - dodał drugi
w takich sytuacjach w kreskówkach wzywa się diabła czy inne cudo na pomoc. ale diabła nie ma, bo jakby był to by świąt nie było. mniejsza z tym. Johnny usiadł po turecku i postanowił czekać. i tak jego czas, jak i kalendarzowy zmierzał ku końcowi. Johnny powiedział tylko:
- god bless america!
i zapadł w milczeniu w, podrzucony w przypływie dobroci przez demony, dywan.
czwartek, 25 grudnia 2008
wesołych?
środa, 24 grudnia 2008
kołędy na święta
jak co roku, gdy przychodzą te pieprzone święta sręta zapuszczam sobie, zgodnie z wielowiekową tradycją kolędy w wykonaniu zespołu The Vandals pt. Christmas with the Vandals: Oi the World! z zestawem piosenek o miłości okazywanej podczas świąt, świątecznej atmosferze i o tych wszystkich pseudopozytywnych rzeczch które mają miejsce podczas tych pięknych dni:
01. (03:03) The Vandals - A Gun For Christmas
02. (02:11) The Vandals - Grandpa's Last Xmas
03. (02:10) The Vandals - Thanx For Nothing
04. (02:17) The Vandals - Oi To The World
05. (02:25) The Vandals - Nothing's Going To Ruin My Holiday
06. (03:17) The Vandals - Christmas Time For My Penis
07. (01:33) The Vandals - I Don't Believe In Santa Claus
08. (02:43) The Vandals - My First Xmas, As A Woman
09. (01:20) The Vandals - Dance Of The Sugarplum Fairies
10. (02:19) The Vandals - Here I Am Lord
11. (01:44) The Vandals - C-H-R-I-S-T-M-A-S
12. (06:25) The Vandals - Hang Myself From The Tree
oi!
poniedziałek, 22 grudnia 2008
parę słów z okazji nadchodzących świąt..
..święta są piękne, nieprawdaż?!
syf
niedziela, 21 grudnia 2008
lis
sobota, 20 grudnia 2008
czemu nie wiem.
piątek, 19 grudnia 2008
korytarz
- na początku jest tu ciężko do wszystkiego się przyzwyczaić, ale później idzie to ogarnąć wszystko - zagaił obrazek przedstawiający smutną dziewczynkę w oknie
- noo, dokładnie! jak już się uodpornisz na to co tu zobaczysz, to jakoś to idzie - dodał szkic na którym narysowane były zdechłe kwiaty
- najgorzej jest w nocy - zauważył motyl z krepy - ludzie snują się tu bez celu z cierpieniem i strachem namalowanymi na twarzach
- tak jest, noc tu jest straszna! nic się nie dzieje, panuje półmrok, a oni w swojej bezsenności się kręcą bez celu - podpowiada obrazek z sową na konarze
- czasami w nocy słychać bojaźliwe jęki, czasami płacz, a czasami jeszcze panuje taka cisza, że nawet my rzeczy martwe się boimy - spokojnie opowiada wycinanka złożona z różnych kwadratów i prostokątów, sprawiających wrażenie rozsypanych - boimy się też czasem ludzi, albo raczej ich spojrzeń, które są nieobecne jak u trupów.
- a w weekend? - dodaje obraz przedstawiający młodego chłopaka skulonego na krześle - w dodatku w nocy? jest tu tak, że aż nie możesz na tych ludzi patrzyć. ich cierpienie i ból jest tak mocny, a ty nie możesz im w żaden sposób pomóc, że odwracasz się
- i te ich myśli - zauważa czarny kredowy kwiat - wszędzie się błąkają i nie mogą znaleźć wyjścia. odbijają się od korytarza i nas. najstraszniejsze myśli, które i tak potem wracają do ich właścicieli
wszystkie przedmioty wpadły w chwilę zadumy, zapanowała ciszą przerywana czasami szlochaniem dobiegającym z oddali. nowy obrazek, który myślał, że gorzej niż w domu jego właściciela, a zarazem autora, nie będzie posmutniał. przypomniał sobie jak to było, jak widział ten zły, nieobecny wzrok i te myśli, które niczym ćmy błąkały się. lecz zapytał:
- a szczęście? szczęście tutaj występuje?
- tak, ale tylko powierzchowne. z powodu opuszczenia tego miejsca. odczujesz to, jeżeli stąd wyjdziesz. niespecjalnie wygląda to szczęście..
pieniądz
- kupisz mi fajki i zapalniczkę?
- a pieniądze masz?
- nie mam...
dlaczego wszystko w dzisiejszych czasach musi się kręcić koło forsy. niby z każdej strony mówią, że pieniądze szczęścia nie dają, ale co daje? tzn. ja wiem co daje to szczęście, wiem to bardzo dobrze. lecz z drugiej strony jest ta forsa. za coś trzeba żyć. płacić rachunki, robić zakupy, przemieszczać się. do tego wszystkiego te cholerne banknoty są potrzebne. i nie ważne czy je masz czy nie. po prostu musisz je mieć, po to aby nawet kupić sobie te głupie fajki. możesz zarabiać, możesz pożyczać, tylko, że jak nie masz głowy na karku to ich ci brakuje. wszystko zostało obmyślane tak, żebyś był święcie przekonany, że bez kasy nie dasz rady. i masz wpajane od małego, że musisz je mieć. kolejny znak naszych czasów. wszystko się kręci wokół pieniądza. a czym wogóle jest ten pieniądz? kawałkiem papieru z liczbą i jakaś facjatą znanej persony. ten kawałek papieru jest przez niektórych, a może i przez większość, traktowany jak bóstwo. a im więcej tych bogów w kolekcji tym lepiej. takie jest myślenie, i takie jest dążenie większości. całe szczęście są osoby, które traktują ten papier jako zło konieczne, jako coś co niestety musisz mieć, aby przeżyć w tym zepsutym świecie. i widzą to, że kasa nie prowadzi do niczego dobrego. bo pieniądz w naszych czasach wpływa na wszystko. nie ma dla niego rzeczy niemożliwych. pieniądz chce wpływać na rządy i ludzi, kształtować społeczeństwa, wyznaczać kierunki. prowadzi do konfliktów i wojen, do zawiści i zazdrości, do egoizmu i materializmu itp. jednym słowem prowadzi do tego wszystkiego co najgorsze w człowieku. niestety wpływa też na życie i śmierć. jest najbardziej złą namacalną rzeczą na świecie. gorszy od niego jest tylko człowiek. bo to on wynalazł pieniądze..
wtorek, 9 grudnia 2008
piekło / raj* na ziemi
* niepotrzebne skreślić
ps. czasem wydaje mi się, że tym szefem tego bajzlu jest ZUS i to on rządzi całym naszym serialem pt. życie. i to też by miało jakiś sens..
niedziela, 7 grudnia 2008
dziewczynka gubiąca klucze
pewna dziewczynka, która zamieszkiwała duże miasto cierpiała na pewną "przypadłość". otóż notorycznie gubiła klucze od domu. nie lubiła wychodzić na dwór i nie musiała. ale czasami chciała. tak po prostu sobie wyjść i się przejść. czasami też musiała coś załatwić. ale to rzadko. i jak już wyszła z tego domu, nie ważne czy tak sobie czy coś załatwić, to zawsze gubiła klucze. nie wiadomo gdzie, nie wiadomo jak. znikały. przepadały jak przysłowiowy kamień w wodzie. dziewczynka za każdym razem nie wiedziała co ma począć. kluczy nie znajdowała, więc powrót do domu był wykluczony. musiała czekać do wieczora. błąkała się bez celu. jak bezdomny. tylko miała tą przewagę nad bezdomnym, że miała świadomość, iż taki stan obowiązuje ją tylko do wieczora. wieczór daje jej wybawienie, w postaci powrotu do domu. wtedy może poczuje się spokojniej. ale do wieczora dużo czasu. lecz ona nie patrzy nerwowo na zegarek. czas ją nie interesuje. staje przed faktem dokonanym, przyjmuje to już na chłodno. stało się i się nie odstanie. interesuje ją tylko jak przeżyć do wieczora w tym bezcelowym błądzeniu. próbuje wszystkiego. przypatruje się ptakom, patrzy na niebo, spaceruje po parku. to wszystko zabija jakoś ten czas oczekiwania. lecz to wszystko jest bezowocne, nie daje jej żadnych korzyści. w zasadzie ona nie oczekuje na nic, stara się tylko doczekać do tego wieczora. to wszystko na co ją w tym momencie stać. może by chciała czegoś więcej, ten czas jakoś wzbogacić, lecz nie wie i nie umie tego zrobić. wszystko na co ją stać to błąkanie. nic więcej. oby do wieczora..
czwartek, 4 grudnia 2008
Reign Over Me
piękny film o przyjaźni, poświęceniu i wytrwałości. takie rzeczy to niestety tylko w filmach chyba. w realnym świecie trudno dostać tak bezinteresowną i konsekwentną pomoc. w realnym świecie większość myśli o sobie. i w tym realnym świecie jesteś potrzebny tylko jak masz coś do zaoferowania. przyjaźnie z supermarketu, przychodzisz jak coś potrzebujesz. wielkie słowa, żadnych czynów. człowiek jest zdany tylko na siebie. a już nie potrafi..